Niewielka salka siedziby Śląskiego Okręgu ZPAF powoli się zapełniała. W sumie dało się zauważyć, że byli to głównie członkowie ZPAF-u oraz członkowie Stowarzyszenia Miłośników Fotografii i Grupy Fotograficznej HALO z Sosnowca. Nie widać było innych, niezidentyfikowanych jednostek ludzkich. To trochę smutne, że w ponad 300 tys. mieście taka garstka ludzi interesuje się historią fotografii. Bo Paweł Pierściński tą historią jest. Zaliczany jest do wąskiego grona najwybitniejszych polskich żyjących fotografów, tej żyjącej legendy fotografii przedstawiać nie trzeba nikomu, kto deklaruje swoje zainteresowanie tą dziedziną sztuki. To on zainicjował ruch, którego celem stało się pokazanie piękna krajobrazu Kielecczyzny. Zawsze był też – oprócz bycia aktywnym fotografem – organizatorem i komisarzem Ogólnopolskich Wystaw Fotograficznych pn. „Biennale krajobrazu Polskiego”, imprezy fotograficznej o najdłuższej tradycji w Polsce, krytykiem i teoretykiem fotografii, animatorem środowiska pejzażystów (to w Wielkim Skrócie). Swego czasu doszedł do wniosku, że Jego działania przyniosą większy skutek, jeśli będą powstawać w jednostce związku twórczego. Na utworzenie Okręgu Świętokrzyskiego Związku Polskich Artystów Fotografików poświęcił około dziesięciu lat, a potem wiele kolejnych na ukierunkowanie jego prac. Stworzył środowisko, które sprawnie funkcjonowało, gromadziło wokół siebie artystów i wydało znakomite dzieła. O ile zdążyłam się zorientować przeglądając wydawnictwa i strony internetowe – Paweł Pierściński bardzo dobrze pisze. Mówi również. Tutaj jednak, być może dlatego, że nie był to wykład ani warsztaty, tylko „spotkanie z autorem” , wkradło się trochę chaosu, być może również ze względu na bogactwo tego, co przeżył i mógłby przekazać, a czasu nie było na to zbyt wiele. Na szczęście osoby prowadzące z Nim to spotkanie – Józef Ligęza, Zbigniew Podsiało i Katarzyna Łata-Wrona - porządkowały na bieżąco te treści. Dodatkowo za autora mówiły zdjęcia, wyświetlane przez cały czas spotkania. Pokazał liczne cykle pejzażowe, a także przemysł. Okazuje się – tu sobie doczytałam – że odwiedził i udokumentował wszystkie zakłady, działające w województwie kieleckim. Nie brakło też narzekań na rzucanie kłód pod nogi fotografom, o czym Pierściński ogólnikowo napomknął, a ja – zaintrygowana – sobie doczytałam: zdjęcia kieleckich pejzaży zaprowadziły ich twórców na światowe salony. Ale okazało się, że jest to krajobraz… niepolityczny. Paweł Pierściński był wzywany do komitetu PZPR na rozmowy. Zarzucano Mu, że promuje zacofane rolnictwo, bo na zdjęciach nie ma traktorów i innego nowoczesnego sprzętu. Wytłumaczył, że dokumentuje świat, który już ginie i dlatego fotografuje tych chłopów siejących zboże i stare chałupiny. Zawsze z tym swoim fotografowaniem miałem kłopoty - mówi. Na początku krytycy nie uznawali moich zdjęć, bo uważali, że jestem zaledwie dokumentalistą, nie artystą. Po kilku latach coś im się odwróciło i orzekli, że estetyzuję, a moim fotografiom brakuje siły dokumentu. Jakbym sobie zawracał głowę krytyką, to niczego bym nie osiągnął. Niezwykłe są pejzaże ziemi kieleckiej. Krajobraz kielecki został ukształtowany przez rolnika, który posługiwał się koniem i prymitywnymi narzędziami. Pozwoliły mu one uprawiać poletka położone na stromych pagórach świętokrzyskich. Krajobraz taki widział Paweł Pierściński w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, dziś już coraz trudniej o niego, pozostał na fotografiach Kieleckiej Szkoły Krajobrazu, która utrwaliła pewną chwilę w historii krajobrazu świętokrzyskiego. Po wypadku samochodowym w 2005 roku zmieniło się Jego życie. Nie może podejmować trudów podróży, toteż porządkuje to, czego dokonał w życiu. Segreguje zdjęcia, pisze biografie, wspomnienia.. Za największy sukces życiowy uważa stworzenie kierunku artystycznego pod nazwą kielecka szkoła krajobrazu oraz zbudowanie w Kielcach silnego środowiska fotograficznego zgrupowanego wokół Okręgu Świętokrzyskiego ZPAF.
Co
dla nas ważne? Oprócz tego, że wszystko jest ważne? Paweł
Pierściński jest samoukiem. A uznany teraz kierunek artystyczny
Kielecka Szkoła Krajobrazu wywodzi się z ruchu amatorskiego!!
Zaczęłam
przeglądać
strony
wywołane
w
googlach
Jego
nazwiskiem,
przejrzałam
kilkadziesiąt,
czasu
brakło
na
dalsze...
Przecenić
wkład
Pawła
Pierścińskiego
w
rozwój
polskiej
fotografii
trudno.
Cieszę
się,
że
mogłam
Go
poznać.
Że
oprócz
oficjalnego
spotkania
autorskiego
mieliśmy
ciut
czasu
na
bliższe
spotkanie.
Że
Tenia
odnalazła
w
jego
albumie
„swoją”
fotkę,
czyli
tę
znaną,
pokazywaną
na
wystawach
SMF
ścieżkę
z
Ponidzia,
o
czym
radośnie
poinformowała
pana
Pawła.
Taka
okazja może się nie powtórzyć...
tekst:
Joanna Bratko-Lityńska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz